RIP. Tom 4. Albert. Modlitwa o bratnią duszę
RIP. Tom 4. Albert. Modlitwa o bratnią duszę to kolejny kawałek komiksowej, kryminalnej układanki, którą wymyślił Gaet’s. Każdy z sześciu albumów pokazuje historię z punktu widzenia innej postaci. Wyłapać można w ten sposób nowe szczegóły, ale przez to nie wiadomo tak do końca, który wątek jest najważniejszy, bo każdy z bohaterów inaczej postrzega rzeczywistość i co innego dla niego jest najważniejsze.
Co w artykule?
Najbardziej oczekiwany odcinek
Przyznam, że ta seria nie leży mi tak do końca. Owszem, cała konstrukcja jest wciągająca jak jedzenie paluszków, odkrywanie jej po kawałku podgrzewa temperaturę i chciałbym już zobaczyć całość. Jednak brodzenie po kolana w ludzkich pozostałościach psuje mi zabawę. No, zresztą te zwłoki też są często zepsute i to mocno. Widok takiej śmierci to nie jest nic miłego, a od niej przecież cywilizowany świat coraz bardziej stroni, zamykając ją w lśniących urnach i przykrywając dławiącymi w zapachu kwiatami.
Nie mogę jednak się nie przyznać do tego, że na ten tom czekałem. Albert to dziwadło jakich mało, z obserwacji wygląda na wariata, ale takiego niegroźnego. Zakochał się w pewnej dziewczynie, która popełniła samobójstwo, a jej rzeczy osobiste, które wykupił na aukcji, traktował z wielką czcią. Spodziewałem się opowieści miłosnej w ciężkim, gotyckim stylu, różu połączonego z czernią jak na okładce drugiej płyty HIM, i zgodnie z tekstem jednej z piosenek tego fińskiego zespołu, połączenia w śmierci.
Mały popierdzieleniec
I w sumie część z powyższego się realizuje, ale okazuje się, że chłopak jest grubo bardziej porąbany, niż to mogło się wydawać. Co prawda idzie mu początkowo współczuć, bo życie nie obchodziło się z nim łagodnie, ale korba, jaka mu się odkręca, spokojnie mogłaby go wywindować do któregoś z horrorów Stephena Kinga. Spotkanie z ukochaną „w drzwiach” wyznacza tory jego postępowania, ale to, co Albert wyprawia w imię miłości, zaskakuje mnie negatywnie.
Poza tym Gaet’s dba o to, by chłopaka nie polubić. Jego narracja jest lekko chaotyczna, przerywana, na domiar złego często powtarza, albo sam za sobą, albo za jakąś inną postacią. Imponuje mu Derrick, przegryw z pierwszego tomu (więcej tu – klik), który trzyma się na uboczu i ma… brodę, a sam Albert nie jest w stanie u siebie wyhodować zarostu. Pełni misję, która odpowiada na jedno z pierwszych pytań, jakie czytelnik zadaje sobie podczas wchodzenia w ten śmierdzący świat. No i ten mały, cichy skurkowaniec pełza po dnie najgłębszej patologii.
Spełnić swoje marzenia
Opowieść sączy się powoli, zahacza o traumatyczne przeżycia, czy to Alberta, czy jego zmarłej ukochanej, ale w kilku momentach przyśpiesza, wywołując małą euforię u odbiorcy. Świetnie czytało się scenę śledzenia Mike’a, śliskiego, obrzydliwego, traktującego kobiety przedmiotowo typa, który już w pierwszym tomie dostał to, na co zasługiwał. Podchody świetnie zostały pokazane w sekwencjach, a dojście do punktu, który czytelnik już znał, było bardzo satysfakcjonujące.
No i ta mroczna, przewrotna i niespodziewana końcówka. Jak w każdym tomie, bohater na końcu umiera. Jaka śmierć czekała Alberta? Marna, depresyjna, bezsensowna, ale możliwe, że takiego końca chłopak właśnie pragnął. Chwilę wcześniej wpatrywał się w oczy swojej ukochanej i spoczął na wieńcach z żałobnymi wstążkami, których nikt dla niego, by nie kupił. Powyższe może też dotyczyć Fanette, która jest bohaterką następnego tomu. Zresztą można się już domyślać, w jaki sposób dziewczyna zginie, ale nie będę zaskoczony, gdy Gaet’s przygotował dla czytelnika jakąś zgrabną woltę. Okaże się.
Dosyć zgrabne rysuneczki, z deka karykaturalną, nadającą wyjątkowych cech kreska zanurzona jest w ciężkim, depresyjnym klimacie. Zgrywa się to niby z końcówką najbardziej ponurego miesiąca w roku, ale bardzo nieprzyjemnie też podsyca daremność wszystkich ludzkich starań. Co byś nie robił, czego nie osiągnął, czeka na ciebie koniec. Jak to napisał Stephen King „umieranie jest częścią życia”. Przyjemniej jednak skupiać się na tym, co jeszcze jest do przeżycia, niż rozmyślać o tym, jaki koniec czeka na człowieka.
Scenarzysta: Gaet’s
Ilustrator: Julien Monier
Serią kieruje: Gaetan Petit
Tłumacz: Jakub Syty
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Seria: RIP
Format: 196×268 mm
Liczba stron: 112
Oprawa: twarda
Druk: kolor