Marvel Knights Spider-Man: Śmiertelna trwoga to już 62 tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela i zanosi się na to, że będzie to jeden z komiksów, które ogromnie mnie zawiodły. Album ten nie zawiódł mnie jednak ani treścią, ani jakością grafiki. Rozczarowujące jest to, że według wszystkich znaków na niebie i ziemi, ten bardzo ciekawy komiks nie znajdzie swojego zakończenia w ramach kolekcji. Śmiertelna trwoga to zaledwie 1/3 wątku, który w intrygujący sposób przedstawił nam Mark Millar, drugą cześć całości obiecano nam w tomie 67 – Marvel Knights Spider-Man: Jadowity. Źródłem całej frustracji jest to, że jak do tej pory w żadnym kraju, w którym pojawiła się kolekcja Marvela od Hachette nie zawierała ona zakończenia historii, czyli Marvel Knights Spider-Man: Last stand. Otrzymujemy zatem w 62 i 67 albumie bardzo wciągającą opowieść bez zakończenia w dwóch cieniutkich albumikach.
Śmiertelna trwoga to przede wszystkim zbilansowana opowieść, w której znajdziemy to co cenimy w komiksach o człowieku pająku najbardziej. Dynamiczne walki na śmierć i życie, emocjonujące dialogi, zagadkę, podstęp i to czego Peter obawia się najbardziej – tragedię rodzinną. Mark Millar postanowił już od pierwszych stron pokazać czytelnikowi, że jego historia będzie dojrzała, naładowana emocjami i przeznaczona głównie dla dorosłego czytelnika. Nie zrozumcie mnie źle, za komiks równie dobrze mogą wziąć się dzieciaki, nie zobaczą one nic innego niż w kreskówkach czy internecie, ale to właśnie dojrzali czytelnicy wyciągną z tej historii najwięcej. Millar swoim scenariuszem stara się wciągnąć czytelnika w szalony wir wydarzeń, które podobnie jak Peterowi nie pozwolą choćby na chwilę się zdekoncentrować. Tempo wydarzeń jest w tym komiksie naprawdę imponujące, sceny oraz wydarzenia zmieniają się bardzo dynamicznie, przez co nie ma tu miejsca na nudę, a już na pewno nikt nie powie, że ten komiks jest przegadany. Główny wątek opowieści bardzo angażuje każdego czytelnika, który choć troszkę miał wcześniej do czynienia ze Spider-Manem, bo któż nie polubił poczciwej cioci May? Millar uderzył w czuły punkt zarówno czytelników jak i samego głównego bohatera, porwanie cioci May przez nieznanego złoczyńcę wprowadza czytelnika w niepokój i zmusza do przemyśleń. Już po kilkunastu stronach każdy będzie się zastanawiał kto to mógł być. Dramatyzmu dodaje również fakt, że Peter jest w tej sytuacji całkowicie bezsilny, a poszukiwanie sojuszników w mieście pełnym superbohaterów wcale nie jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać.
Poza ekscytującym scenariuszem dużą zaletą tego albumu są bardzo efektowne rysunki Terrego Dodsona oraz świetne kolory, które nakładał Ian Hannin. Autorom graficznej strony komiksu świetnie wyszły zarówno sceny dynamiczne sceny walki, jak i statyczne, pełne klimatu kadry dialogów (np. te przedstawiające Owla). Ilustracje świetnie współgrają z zawartością dymków, autorzy znaleźli równowagę pomiędzy formą i treścią dzięki czemu komiks czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Jedynym zarzutem jaki mam wobec rysownika to kilka kadrów, które wyglądają jak niedopracowane, szkicowane na kolanie, jak te widoczne po prawej.
Śmiertelna trwoga jako pojedynczy album sprawił mi dużo przyjemności z czytania, jednak jako cześć historii, której nie znajdę zakończenia w ramach tego samego wydania wydaje mi się totalną pomyłką. Podobne odczucia miałem wobec albumu Thor – W poszukiwaniu bogów, po co publikować w kolekcji coś co nie ma zakończenia. Taka wersja demo totalnie mi nie podchodzi w WKKM, tym bardziej, że całość tej opowieści to tylko 12 zeszytów i spokojnie można było ją opublikować w dwóch albumach.