Batman. Nawiedzony Rycerz
Nie należę do zwolenników Halloween – zabawy wywodzącej się prawdopodobnie z obrzędów celtyckich. Zwłaszcza przebieranie dzieci za potwory to coś, co do mnie nie przemawia. W moim sceptycyzmie utwierdza mnie historia Archiego Goodwina, który wspomina, jak jako siedmiolatek trafił na gościa wymachującego mu przed nosem bronią i grożącego, że go zaraz zastrzeli. No nie wiem, czy w takiej sytuacji bym się „tylko” rozpłakał. Nawet z takim nastawieniem nie sposób przejść obojętnie obok albumu Batman. Nawiedzony Rycerz, zwłaszcza gdy na okładce widnieje znak jakości twórczego duetu Loeb/Sale.
Co w artykule?
Mroczne zaułki Gotham
Album Batman. Nawiedzony Rycerz zawiera trzy specjalne zeszyty serii Legends of the Dark Knight: „Strachy”, „Szaleństwo” oraz „Duchy”. Pomysł, by akcja toczyła się w Halloween, miał swoją kontynuację w miniserii Długie Halloween (więcej tu – KLIK). Archie Goodwin, redaktor serii poświęconej początkowej karierze Batmana, wspomina, że pierwszy zeszyt specjalny wyprzedał się w ciągu tygodnia od premiery. Sukces ten wynikał zapewne z faktu, że komiks był samodzielną, zamkniętą historią, która nie wymagała znajomości innych tytułów z uniwersum Batmana. Sam album, potrójny w objętości, jest świetnie napisany i stylowo zilustrowany, co zapewniło mu ogromne zainteresowanie.
Strach czai się w wilgotnych zaułkach Gotham, skąpanych w mrocznych cieniach, które spowijają miasto jak przerażająca zasłona. Maskarada dotyczy samego Batmana, noszącego maskę stworzenia, którego obawia się najbardziej. W tym albumie nie brakuje też jego upiornych przeciwników. Na pierwszy plan wysuwa się Strach na Wróble, zajmujący najwięcej miejsca i przestrzeni w fabule, choć nie jest to jedyne zagrożenie, któremu Batman musi stawić czoła.
Miłość i niebezpieczeństwo
Bruce Wayne, żyjący samotnie, z wyjątkiem towarzystwa oddanego kamerdynera, jest wystawiony na ataki nie tylko ze strony zbirów grasujących w Gotham, ale też emocjonalne ciosy, których sam się nie spodziewa. Pewnego wieczoru w jego życie wkracza kobieta – być może również uciekająca przed samotnością, a być może z ukrytymi zamiarami, których Bruce nie wyczuwa, opuszczając gardę. Czy mężczyzna, który przeszedł tak wiele cierpienia, może odnaleźć miłość i być kochany? Wygląda na to, że tak, lecz ślepe dążenie do szczęścia może przysłonić mu nadciągające niebezpieczeństwo, przez co obrońca Gotham sam będzie potrzebował ratunku.
W „Szaleństwie” na scenę wkracza Szalony Kapelusznik, a fabuła skręca w kierunku mrocznej wersji „Alicji w Krainie Czarów” – dialogi wręcz ociekają cytatami z książki Carrolla. W tle wyłania się też mocna, przejmująca interpretacja „Piety”, dodając głębię tej psychodelicznej wędrówce Batmana. Brutalna walka, przeplatana retrospekcjami, doprowadza Mrocznego Rycerza na skraj wyczerpania, aż do momentu, gdy śmierć wydaje się na wyciągnięcie ręki w niegdyś spokojnej uliczce – teraz znanej jako Crime Alley.
Finałowa historia rozpoczyna się od pojedynku z Pingwinem, lecz szybko zmienia kierunek, czerpiąc inspirację z „Wigilijnej Opowieści” (można tu też dostrzec nawiązania do celtyckich obrzędów). Bruce, a nie Batman, wyrusza w oniryczną podróż, podczas której pojawiają się zarówno Poison Ivy, jak i Joker. Jednak prawdziwym przeciwnikiem okazuje się jego własna decyzja – moment, w którym zrezygnował z czynienia dobra. Przetrwanie tej nocy może dać mu szansę na nowy początek, by jutro obrać inną drogę i podjąć lepszą decyzję.
Wady i zalety nowego wydania
Kryminalny klimat w tej opowieści wypada naprawdę świetnie. Niektóre sceny są niemal pozbawione koloru, jak ta, w której Batman wpada do kryjówki zbirów, poszukując tropu Jonathana Crane’a. Jednak warto podkreślić, że twórcy nie boją się również intensywnej kolorystyki. Rysunki Tima Sale’a mają gęsty klimat, a jednocześnie są lekkie i wciągające, czarując filmowym stylem. Czuć uderzenia, które wyprowadza Batman – każdy cios, jak podbródkowy, mrowi w szczęce. Pionowe kadry wprowadzają dodatkowe powietrze do planszy, a akcja nie raz eksploduje na podwójnych splashach, dodając dynamiki i intensywności.
Jedyne, na co dałoby się ponarzekać, to wyblakłe kolory w bardzo nielicznych miejscach, które raczej wynikają z technicznych ograniczeń lub jakości materiału użytego do przedruków, a nie z intencji autorów. Może przydałby się nowy mastering pod tym względem. Niemniej jednak nie zmienia to faktu, że „Batman. Nawiedzony Rycerz” wygląda świetnie.
Co ciekawe, to już trzecie wydanie tego komiksu na naszym rynku. Tym razem w powiększonym formacie, z obwolutą i nową okładką oraz galerią w dodatkach. TM-Semic wydał ten album z oryginalną okładką, ale wycinając prawie całe „Strachy”. To świetny album, który jest must-have dla wielbicieli Batmana i miłośników duetu Loeb/Sale. Czy warto mieć wszystkie trzy wersje? Raczej nie, ale jeśli ktoś przegapił poprzednie wydanie Egmontu, ma teraz dobrą szansę na uzupełnienie kolekcji.
Scenarzysta: Jeph Loeb
Ilustrator: Tim Sale
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Seria: DC Deluxe, Batman
Format: 180×275 mm
Liczba stron: 200
Oprawa: twarda z obwolutą
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo