Pomroka

Pomroka

„Pomroka” to opowieść fantasy, która łączy znane motywy z elementami science fiction, w stylu przypominającym twórczość H.R. Gigera. Znajdziemy tu smoki, ogień, lód, a skojarzenia przywodzą na myśl zarówno „Władcę Pierścieni”, jak i „Grę o Tron”. Nie brakuje też przepowiedni – królestwo, którego mroczna twierdza wznosi się nad wulkanem, ma ocalić przybysz w lodowej zbroi. Pewnego dnia pod tronem staje śmiałek, który twierdzi, że potrafi uwolnić królestwo od smoków. Problem w tym, że… nie o nim mówiły legendy.

Ręka księżniczki w nagrodę

Czuć, że Christophe Bec dobrze przemyślał swoją historię. Bohaterowie pojawiają się z różnych stron, a autor poświęca dużo miejsca, by szczegółowo przedstawić postacie, pozwalając czytelnikowi je poznać i polubić. Opowieść zawiera pewne elementy baśni – śmiałkowi, który ocali królestwo, obiecano władzę i rękę księżniczki. Jednak jej serce wybiera inaczej, kierując się ku prostemu chłopakowi ze wsi, który spędził lata na objazdowych arenach. Tymczasem wiedźma przygotowuje eliksir mający zakłócić noc poślubną, ale w końcu zostaje urzyty w zupełnie inny sposób.

Pomroka

W narracji przeszkadza mi jedynie zbyt częste podkreślanie retrospekcji. Jeśli już bohaterowie wspomnieli, że coś się wydarzyło, a czytelnik ma w rękach cały album, to nie ma potrzeby dodawać kadru przypominającego tę scenę – przecież jeszcze się to pamięta. Wspomnienia nasilają się przed finałem, jakby autor chciał upewnić się, że czytelnik jest w pełni przygotowany na końcową rozgrywkę i dobrze orientuje się w sytuacji. Dodatkowo, moim zdaniem, można by wcześniej rozliczyć wiedźmę, bo za dużo jej uchodzi na sucho. Z drugiej strony, sieć intrygi jest tak precyzyjnie utkana, że trudno się mocno czepiać.

Strategia w scenach batalistycznych

Ogromne wrażenie robią sceny batalistyczne, zaprezentowane z dużą dbałością o strategię. Na pomoc królowi rusza dwutysięczna armia, jednak jedyna droga do zamku prowadzi przez przełęcz, o której krążą legendy – mówi się, że niegdyś zamieszkiwały ją olbrzymy – oraz przez zamarznięte jezioro. Choć smoków w albumie pojawia się znacznie więcej, w tej scenie wystarczyły dwa, by stworzyć prawdziwe zagrożenie. Mroźna i piękna sceneria buduje atmosferę grozy, a później zamarznięty grobowiec skrywa jeszcze jeden tajemniczy element, dodając historii kolejną warstwę napięcia.

Smoki prezentują się kapitalnie, choć nieco przypominają Godzillę – przynajmniej z wyglądu, bo ich zachowanie przypomina bardziej pszczoły, którymi rządzi królowa. Jak pokonać tę gadzią armię? Odpowiedź wydaje się oczywista, nie trzeba zaglądać w kryształową kulę, aby się domyślić. Do walki wykorzystuje się ogromne kusze, zdolne uśmiercić smoka jednym, potężnym bełtem. Wśród walczących wyróżnia się młody chłopak wychowany na wsi, który posługuje się specjalną kuszą wystrzeliwaną z procy. Nie ma sobie w tym równych – od dzieciństwa był uznawany za mistrza strzelania, a teraz wykorzystuje swoje umiejętności w walce ze smokami.

Pomroka

Półnaga księżniczka, przybysz z Kryptona i technologia z „Obcego”

Jak to bywa w tym gatunku, niektóre projekty, zwłaszcza strój księżniczki, budzą pewne wątpliwości. Jej suknie niewiele zakrywają, co przy panującym mrozie wydaje się mało realistyczne – trudno wyobrazić sobie, że ktoś chciałby nosić takie szaty w tak surowym klimacie. Mimo to, „Pomroka” prezentuje się znakomicie. Sceny batalistyczne są oszałamiające, a wspaniałe rozkładówki potrafią przykuć wzrok na dłużej, oferując widoki, które naprawdę robią wrażenie.

Kapitalny wątek science fiction w „Pomroce” dodaje świeżości do klasycznego fantasy, choć fani „Thorgala” pewnie zauważą, że takie mieszanie gatunków nie jest niczym nowym. Christophe Bec wprowadza wybrańca z kosmosu, który przybywa na ziemię w kapsule ratunkowej, co od razu przywodzi na myśl Supermana. Chłopak, odkąd był dzieckiem, wykazuje ponadprzeciętne zdolności, co jeszcze bardziej podkreśla te podobieństwa. Statki kosmiczne i technologia ludu z gwiazd są wyraźnie inspirowane wizjami H.R. Gigera – wręcz zaskakujące, że nie został on wymieniony jako inspiracja w albumie. Dostrzec też można podobieństwa do „Witchblade”, a miejscami można doszukać się subtelnych odniesień do Ludzkej Pochodni i Icemana, choć te inspiracje są raczej delikatne i nienachalne.

Pomroka

Ostateczne Wrażenia z Albumu

Album „Pomroka” naprawdę mnie wciągnął, zwłaszcza ze względu na fascynujące fabularne linie, które splatają się w mistrzowski sposób w finałowej części. Przez te grube tomisko przefrunąłem niemal tak szybko, jak smoki w tej historii – pochłonąłem je w jedno popołudnie. Być może ekscytacja niektórymi wydarzeniami sprawiła, że przeczytałem komiks zbyt szybko, i na pewno warto będzie wrócić do niego na spokojnie, żeby jeszcze raz delektować się szczegółami.

Egzemplarz, który mam w kolekcji, to wydanie z limitowaną, już wyprzedaną okładką A, ale w sprzedaży dostępna jest jeszcze edycja regularna, a wszystkie frontowe grafiki można znaleźć również w środku. Co ciekawe, „Pomroka” to zamknięta seria, choć zakończenie nie oferuje klasycznego „żyli długo i szczęśliwie”. Nie wszystkie tajemnice zostały wyjaśnione, co pozostawia delikatnie uchyloną furtkę na ewentualną kontynuację.

Scenarzysta: Christophe Bec

Ilustrator: Iko

Tłumacz: Jakub Syty

Wydawnictwo: Studio Lain

Format: 210×297 mm

Liczba stron: 252

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Share This: