Ćma #5. Epizod 9 – eksperyment, który działa

„Ćma #5. Epizod 9” to przede wszystkim graficzny eksperyment. Większość — jeśli nie wszystkie — plansz powstała w technice kolażu. Superbohater bez żadnych mocy, ale z jedną supersłabością, został wrysowany w fotografie współczesnej Warszawy i kadry z klasycznych, ponadczasowych filmów. Co z tego wyszło? Rzecz osobliwa — a jednocześnie zaskakująco spójna z resztą serii.

Ćma #5. Epizod 9 - okładka

Kolaż! Nowość? Nie – klasyka!

Ćma to bohater dwudziestolecia międzywojennego, wyposażony w futurystyczną technologię i obarczony problemami naszych czasów. W „Pierwszym kontakcie” — dzięki obcej technologii — mogliśmy podejrzeć, co robił w 2026 roku. Tym razem dostajemy pełnozeszytową przygodę, w której Ćma lata, biega i skacze po Warszawie — i to po tej Warszawie, którą naprawdę dobrze znamy.

Kolaż z fotografiami jako innowacja w komiksie? A właśnie, że nie! Mr. Fantastic dryfował już przez nieskończoność w Fantastic Four #51, dzięki geometrycznym cudom Jacka Kirby’ego. A Nick Fury w Strange Tales #157 odpalał Kostkę Halucygenną, walcząc z pluga­wą Hydrą — klasyka Srebrnej Ery w pełnej psychodelii. Ditko co prawda kolaży nie używał, ale jego plansze z Wiecznością są na tyle abstrakcyjne, że efekt jest niemal ten sam.

Ćma #5. Epizod 9

Ćma rysunkowy spotyka Ćmę cosplayową (czy może właśnie – prawdziwą) — a kluczem do całej opowieści jest czas. Może to nie przypadek, bo choć uwielbiam komiksy Tomasza Grodeckiego, to Ćma #5. Epizod 9 musiał chwilę poczekać na swoją kolej. Wracając z Komiksowej Warszawy, przeczytałem od razu trzy ostatnie zeszyty, z najnowszym włącznie. Nie dziwi mnie to — najcenniejsze jest przecież to, czego najbardziej nam brakuje. A czasu, jak wiadomo, zawsze za mało.

Polska superdrużyna?

W tekście o Nasieniu zła (więcej tu – KLIK), zainspirowany zdjęciami z któregoś konwentu (chyba MFKiG), snułem przypuszczenia, że polscy superbohaterowie z zeszytówek powinni się w końcu spotkać i stworzyć własną superdrużynę. I oto – dochodzi do crossoveru. Choć to spotkanie przewrotne, balansujące gdzieś pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Bo przecież nietrudno wyobrazić sobie, że Mięcho, Szpak, Ćma, Lis i Bler mogliby właśnie w taki sposób, jak w Epizodzie 9, pojawić się razem na jednej stronie. Tyle że… minęły już dekady, odkąd wypatrywałem nowości na kioskowych półkach. Więc ten smaczek – bez dwóch zdań – zrozumieją przede wszystkim dojrzali czytelnicy.

Ćma #5. Epizod 9

No właśnie, muszę. Bo sekwencje – jak zawsze u Ćmy – to jego mocna strona. Weźmy choćby dynamiczne wbiegnięcie na klatkę schodową. Pościgi? Są. Ucieczki? Też. I choć tempo narracji momentami przypomina komiksowe parkour po Warszawie, warto przypomnieć: dzieciaki, nie próbujcie tego w domu. Po moście Poniatowskiego się nie skacze – chyba że chce się dostać mandat. A za przeskoczenie bramki w metrze też grozi kara. Wiem, bo… kolega mi mówił.

No i jeszcze Ćma w różnych wymiarach i rzeczywistościach. Czy właśnie tutaj Tomasz Grodecki daje sygnał, że kolejny zeszyt rozegra się w Japonii? Niewykluczone. Na planszach można wypatrzeć kadry z takich klasyków jak Zaginiony świat, Ziemia faraonów, Ben-Hur czy Metropolis. A Joanna d’Arc? Ta akurat nie zaskakuje – przecież Ćma już kiedyś zawędrował do jej uniwersum. Osobiście chętnie zobaczyłbym więcej przygód Ćmy w realiach westernu, co zresztą przypomniało mi, że niedługo pojawi się Spawn na Dzikim Zachodzie – czyli Gunslinger. Kosmos, średniowiecze, Dziki Zachód… Takie skoki przez konwencje to coś, co ta seria robi naprawdę dobrze.

Ćma #5. Epizod 9

Jedna Ćma, wiele odsłon

Ćma ma wiele obliczy, ale wciąż pozostaje jedną postacią. I choć każdy zeszyt wygląda inaczej – gra formą, konwencją, klimatem – to razem tworzą spójną całość. Jeśli kiedykolwiek sześć pierwszych odcinków (a jestem absolutnie pewny, że będzie ich więcej) trafi do wydania zbiorczego, nie będzie w nim dysonansu. Zwłaszcza pod względem poziomu, który od początku pozostaje niezmiennie wysoki. Co dalej? Ćma w Japonii. Do przeczytania w kolejnym epizodzie.

Scenarzysta: Tomasz Grodecki

Ilustrator: Tomasz Borkowski

Wydawca: Timof

Seria: Ćma

Format: 162×235

Liczba stron: 20

Oprawa: Miękka

Druk: cz.-b.

Share This: