Gargulce. Zły sobowtór. Tom 5 – zanurz rękę w źródle magii
Dzięki Filippiemu i Camboniemu — ekipie odpowiedzialnej za „Niezwykłą podróż” — kolejny raz możemy zanurzyć rękę w źródle magii. „Gargulce. Zły sobowtór” to kontynuacja historii Grzesia, który dzięki zaczarowanemu amuletowi cofa się w czasie, by uczyć się czarnoksięstwa. Jego główny wróg? Zła ciotka. Sprzymierzeńcy? Tytułowe gargulce — z niezastąpionym Fidiaszem na czele. A bohater tego tomu? I tu robi się ciekawie: starsza siostra… a właściwie dwie wersje tej samej starszej siostry.


Magia, gargulce i dwie siostry
Lubię czasem zajrzeć do serii dla dzieci — choć robię to coraz rzadziej. Założenia tej opowieści są dość proste: żywiołowy Grzesiu o ognistej fryzurze musi zmagać się z wyzwaniami na dwóch frontach. Z jednej strony — rodzinne napięcia. A tym razem sprawy się komplikują, bo… co może być gorsze od starszej siostry? Oczywiście — dwie starsze siostry, z których jedna to jakby żywy zestaw jej najgorszych cech, skondensowany w magicznej formie.


Aha, przepychanka między rodzeństwem zaczyna się od problemu, który zdążył się już deko zdeaktualizować. Dzisiaj dzieciaki już nie pamiętają odtwarzaczów mp3, choć same słowne zaczepki wyglądają dokładnie tak samo. A w świecie czarów? Klasyka gatunku: trzeba ocalić zaczarowany świat!
Plansze pełne cienia i koloru
W centrum dynamicznej okładki znalazł się mój ulubieniec — różowe monstrum przyzywane kichnięciem. Doskonały przeciwnik dla goblinów. Cała scena aż zdmuchuje czapkę z głowy! Zza pagórka wyskakuje galopująca góra różowej sierści — eksplozja energii, przed którą nie da się uciec nawet na Vespie (więcej o gwinfrze było ostatnim razem – klik). Niestety, ta okładka nie zostanie moją ulubioną na długo. Na kolejnej Camboni namalował smoka, a smoki — wiadomo — są zazdrosne. O wszystko. O względy też.


W środku czeka 48 ładnie pokolorowanych, przyjemnych dla oka plansz autorstwa Camboniego. Są jasne i kolorowe, ale też nieco mroczniejsze, osnute cieniem. Nawet pajęcze, olbrzymie monstrum — choć oficjalnie nazywane „paskudnym” — wypada ilustracyjnie doskonale. Co prawda jego rola nie należy do sympatycznych, bo ma wysysać magię z zaczarowanych istot… ale! Na szczęście Grzesiowi udaje się przeciągnąć mroczniaka na swoją stronę. A starsze siostry, jak to starsze siostry — pająków nie znoszą!
Humor, przemoc i basenowa niesprawiedliwość
Między przygodami znalazł się też dość poważny epizod dotyczący przemocy między dzieciakami — choć potraktowany z humorem. Grzesiek, któremu dokuczano za niski wzrost i rzekomy brak siły, niespodziewanie przejmuje inicjatywę i daje oprawcom do wiwatu. Gdyby poprzesuwać akcenty, mogłoby się z tego urodzić coś na kształt morału… ale tym razem zostaje raczej ostrzeżenie: ktoś mógł naprawdę oberwać. A żeby było jeszcze bardziej gorzko-komicznie — ratownik, zamiast interweniować, był zajęty przyciąganiem uwagi dziewczyn przy basenie. Cóż… tak to niestety bywa.


Co dalej z Grzesiem?
Nieduży Grzesiu pojawi się jeszcze w dwóch kolejnych tomach „Gargulców” — chyba że Egmont zdecyduje się również na wydanie jego dalszych przygód w „Ukrytych światach”, gdzie jest już nieco starszy. Co będzie, to będzie — z seriami pobocznymi u Egmontu bywa różnie, więc lepiej cieszyć się tym, co już mamy. A „Gargulce. Zły sobowtór” to całkiem intensywna dawka przygody, magii i gargulcowego chaosu, która zdecydowanie zasługuje na uwagę.
Scenarzysta: Denis-Pierre Filippi
Ilustrator: Silvio Camboni
Tłumacz: Maria Mosiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Gargulce
Format: 215×290 mm
Liczba stron: 48
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo