Parker. Gorzkie porachunki – Kryminał, który nie bierze jeńców

„Parker. Gorzkie porachunki” to kolejna komiksowa adaptacja prozy Donalda E. Westlake’a, publikującego pod pseudonimem Richard Stark. Szlakiem przetartym przez mistrza Darwyna Cooke’a tym razem podążają Doug Headline (scenariusz) i Kieron (rysunki). Skoro materiału źródłowego wciąż jest sporo, dlaczego by z niego nie skorzystać?

Parker. Gorzkie porachunki

W cieniu Darwyna Cooke’a

Gdy myślę „Parker”, od razu widzę strony wymalowane przez Darwyna Cooke’a. Co prawda przeczytałem tylko pierwszy z dwóch tomów „Martini Edition” (więcej tu – klik), ale do tych historii można wracać bez końca. Podobnie jest z „Parker. Gorzkie porachunki”. Kryminalny klimat uderza od pierwszej strony. Kieran robi wszystko, by jego opowieść nie odbiegała zbyt mocno od pierwowzoru – tusz kładzie szorstko, brutalnie, zdecydowanymi pociągnięciami, a kadry uzupełnia tylko jedna barwa. Jakiś odcień niebieskiego.

Podążyłem tym tropem i jako soundtrack do lektury wybrałem „Kind of Blue” Milesa Davisa. Co prawda ten jazzowy klasyk powstał dziesięć lat przed publikacją „The Sour Lemon Score”, ale tym lepiej – Parker mógł słuchać go, czekając na pojawienie się jakiegoś tropu. A może nawet sam Richard Stark miał ten krążek na gramofonie.

Parker. Gorzkie porachunki

Niemniej Kieran dodaje coś od siebie – widać to już na samej okładce, która od razu odróżnia jego styl od prac Cooke’a. Wśród ostrych pociągnięć piórka pojawiają się odciski palców, jakby sam rysownik mówił: „owszem, to mistrz komiksu wyznaczył kierunek, ale mam coś do dodania” oraz „to ja tworzę tę kontynuację – i nie zamierzam pozostać anonimowy”. Co więcej, ten zabieg idealnie współgra z tematyką „Gorzkich porachunków”. Skoro to historia o napadzie na bank, odciski palców są jak najbardziej na miejscu – nie tylko symbolicznie, ale też jako echo pościgu, ryzyka i nieuchronnego zagrożenia policyjną kartoteką.

Tarantino w tle

Quentin Tarantino nie raz przyznawał się do inspiracji literaturą Richarda Starka – i nie trudno zrozumieć dlaczego. „Gorzkie porachunki” kojarzą się z „Wściekłymi psami” nie tylko przez motyw skopanego napadu, ale też przez napięcie między bohaterami. W drużynie Parkera co prawda nie ma kreta, ale pojawia się coś równie destrukcyjnego – rozczarowanie. Mniejszy łup niż przewidywano szybko gasi euforię i podsyca chciwość. Strzelanina, instynktowna ucieczka, chęć zemsty – zdrady nie da się puścić płazem. A skoro zdrajca może wrócić, by dokończyć robotę, to nie ma sensu żyć w cieniu. Trzeba stanąć z nim twarzą w twarz. I tak łowca błyskawicznie sam staje się ściganym.

Parker. Gorzkie porachunki

Format, papier, kolekcja

Niestety „Parker. Gorzkie porachunki” nie będzie idealnie pasował do tomów z serii Martini – chyba że licujecie komiksy na półce, bo wysokość się zgadza, a na grzbiecie widnieje trójka, sugerująca ciąg dalszy. Zmieniono jednak papier – nadal to porządny offset, ale tym razem bez charakterystycznego żółtego tonu. W sumie to kwestia gustu – na odbiór historii nie ma to wpływu, choć pamiętam, że do tamtej żółci musiałem się chwilę przyzwyczajać.

Tempo, napięcie, pamięć

No i nadal czyta się to świetnie – tempo jest zróżnicowane: od szybkiej, dobrze zaplanowanej akcji, przez powolne szukanie śladów i oczekiwanie na wiadomości, aż po niespodziewane spotkania i finalną, precyzyjnie rozpisaną rozgrywkę. Zemsta i walizka napędzają postaci do działania, ale zakończenie okazuje się zaskakujące i rzuca na całość charakterystyczny cień. Lekturę może trochę spowolnić nagromadzenie bohaterów, którzy z twarzy są do siebie podobni i czasem się zlewają – zwłaszcza jeśli, tak jak ja, nie ma się najlepszej pamięci do imion. Ale to bardziej kwestia skupienia niż realna wada.

Parker. Gorzkie porachunki

Poprzednio dostawaliśmy po kilka historii, teraz mamy jedną – zwartą, zamkniętą, ale też bardziej rozbudowaną. I znowu: może się to trochę gryźć na półce, zwłaszcza że tym razem napisy na grzbiecie trzeba było ułożyć pionowo – poziomo zwyczajnie się nie zmieściły. Z drugiej strony, przynajmniej nie trzeba czekać miesiącami na kolejne opowieści, choć trudno mówić dziś o komiksowej posusze. Parker pojawia się w 24 z 28 powieści Richarda Starka, a The Sour Lemon Score to dopiero dwunasta z nich – więc sam z przyjemnością wypatruję kolejnych adaptacji.

Tekst źródłowy: Richard Stark

Scenarzysta: Doug Headline

Ilustrator: Kieran

Wydawca: Nagle Comics

Seria: Parker

Format: 232×305

Liczba stron: 112

Oprawa: Twarda z obwolutą

Druk: kolor

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: