Wąż i Włócznia. Akt 2. Pusty dom – Aztecki mrok i rytuały, które nadal przerażają
„Wąż i Włócznia. Akt 2. Pusty dom” to kontynuacja kryminalnej opowieści Huba (czyli Humberta Chabuela) , osadzonej w brutalnych realiach starożytnej cywilizacji Azteków. Choć może się to wydawać odległe w czasie i przestrzeni, przerażające rytuały, takie jak ofiary z ludzi, wciąż nie należą wyłącznie do przeszłości. Dziś także świat nie jest całkowicie wolny od przemocy motywowanej religijnie czy magicznie. Jak łzy torturowanych dzieci miałyby sprowadzić deszcz — nie wiadomo. Pewne jest jedno: takie zwyczaje fascynują i przerażają jednocześnie, skutecznie przyciągając uwagę czytelnika.


Co w artykule?
Kryminał w starożytnym wydaniu
Hub robi coś jeszcze. Nie pomyliłem się, nazywając „Węża i Włócznię” serią kryminalną — to dodatkowa fala nośna, która jeszcze mocniej wciąga w fabułę. Na pierwszy plan wysuwa się sprawa tajemniczych zaginięć 10-letnich dziewczynek. Społeczeństwo ogarnia strach, niebezpieczeństwo czai się za rogiem, a odnajdywane ciała są zmumifikowane, pozbawione zębów, paznokci i… oczu. Okropieństwo, które poraża i nie pozwala odłożyć albumu na bok.


W poprzednim tomie poznaliśmy bohaterów – zarówno ich dorosłe, jak i młodsze wersje – którzy choć pochodzą z różnych miejsc, dzielą wspólną przeszłość. I to właśnie w przeszłości ukryty jest klucz, a może nawet kilka kluczy, do rozwiązania zagadki. Jednym z nich jest Wąż – groźnie wyglądający przez deformację czaszki, śledczy, którego zadaniem jest załagodzenie sytuacji. Oko Włócznia to jego przeciwieństwo – lekkoduch, który w szkolnych czasach byłby określany jako „zdolny, ale leniwy”. I jak można się domyślić, Pusty Dom nie jest wcale miejscem, w którym wszyscy się spotykają, lecz kolejnym imieniem – i to takim, które mówi o właścicielu więcej, niż można by przypuszczać. Głupek? Może i tak, ale czasem błyska inteligencją przewyższającą przeciętność.
Klucze ukryte w przeszłości
„Wąż i Włócznia. Akt 2. Pusty dom” zawiera dwa kolejne rozdziały opowieści, z czego aż 2/3 tomu zajmuje rozdział szósty – „Pamięć w strzępach”. Muszę przyznać, że ten tytuł wywołał u mnie lekki grymas, bo pierwszy tom czytałem już dość dawno i potrzebowałem chwili, by sobie przypomnieć, co się wcześniej wydarzyło. Na ponowną lekturę raczej nie było czasu. Hub tym razem sięga do przeszłości i przechodzi do „prac archiwalnych” – serwuje potężną retrospekcję, cofając bohaterów do czasów szkolnych. Pokazuje, kto i co może pamiętać. Czasem używa narracyjnych „wspomagaczy”, innym razem po prostu wskazuje palcem winnego… i – jak łatwo się domyślić – trop prowadzi do Pustego Domu.


Grupę chłopców obserwuje się z dużą przyjemnością. Hub świetnie dobiera ich charaktery – każdy jest inny, każdy fascynuje się czymś innym. Jest choćby chłopak, który zaskakująco dobrze znosi lekcje nakłuwania ciała – po uszach błyskawicznie przechodzi do przekłucia języka. Szybciej, niż się spodziewałem, zasiliłem starcze grono tych, którzy chętnie wróciliby do szkolnych lat, nawet – a może właśnie przede wszystkim – gdyby oznaczało to beztroskę przecinaną grozą popełnianych błędów.
Azteckie ornamenty
Lekko kreskówkowa oprawa graficzna wzbogacona jest o aztecką architekturę i stroje, całość utrzymana w charakterystycznej, barwnej kolorystyce. W dialogach sprytnie przemycono słowa w języku Azteków – oznaczone gwiazdkami i wyjaśnione na dole strony. Na szczęście nie na końcu komiksu, bo przy takim tempie czytania i częstym przewracaniu stron chyba by mnie coś trafiło. Jest też dodatkowy smaczek – Aztekowie posługiwali się pismem obrazkowym, opartym na symbolach i ilustracjach. W komiksie pojawiają się szkolne kodeksy, a czasem w dymkach zamiast tekstu widnieje sekwencja piktogramów. Przyznam, że miałem trudności z ich interpretacją – na szczęście często ktoś z bohaterów powtarza wypowiedź rozmówcy albo ją koryguje, co bardzo ułatwia zrozumienie.


Drugi tom jest zauważalnie krótszy od pierwszego – brakuje mu dobre 50 stron. Już przy okazji recenzji Saint-Elme wspominałem, że wydawanie kryminału w odcinkach i zmuszanie czytelnika do przerwy w akcji to pewna forma sadystycznej tortury. Gdy w grze jest zagadka, naturalne jest pragnienie szybkiego poznania rozwiązania – tymczasem tu wiadomo, że na kolejne odpowiedzi trzeba jeszcze poczekać. Po lekturze drugiego aktu można jednak odnieść wrażenie, że finał nie jest już tak odległy – odpowiedzi zdają się wisieć tuż nad głowami bohaterów. Pozostaje mieć nadzieję, że trzeci tom domknie tę fascynującą, niepokojącą układankę.
Oczywiście może się okazać, że sprawa rytualnych mordów okaże się nierozwiązywalna – zwłaszcza że niektóre tropy przybierają wyraźnie polityczne barwy. Mimo to ciekawość nie słabnie, bo Hub prowadzi śledztwo z imponującą precyzją i wyczuciem dramaturgii. Jak z tego wybrnie, przekonamy się w kolejnym albumie: Pięć kwiatów.
Scenarzysta: Hub
Ilustrator: Hub
Kolory: Li
Tłumacz: Jakub Syty
Wydawca: Taurus Media
Seria: Wąż i włócznia
Format: 215X290
Liczba stron: 108
Oprawa: Twarda
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo