Superman. Świat – obcy z Kryptona poza Metropolis

Po „Batman. Świat” i „Joker. Świat” także Syn Kryptona doczekał się własnej antologii. Zmienia się postać, ale formuła pozostaje ta sama. „Superman. Świat” to zbiór piętnastu komiksowych opowiadań stworzonych przez twórców z różnych zakątków globu. Efekt? Bardzo różnorodny — ale właśnie o to tu chodzi.

Superman. Świat

Superman — harcerzyk z misją obejmującą cały świat

Najsłynniejszy kalesoniarz musiał poczekać na swoją kolej. I może dobrze — album z upiornym przeciwnikiem Batmana zapowiadał się przecież o wiele ciekawiej. Co prawda już wiem, że tak nie jest, ale Superman nadal kojarzy się trochę z harcerzykiem, który chce dla wszystkich jak najlepiej. W niektórych opowiadaniach przebija się jednak jego misja niesienia nadziei. Ludzie mogą odetchnąć spokojnie, gdy widzą czerwoną pelerynę powiewającą na wietrze.

Czy naprawdę coś się zmienia, gdy do antologii z „Świat” w tytule zaprasza się twórców z całego globu? Przecież Stany Zjednoczone to wciąż — choć może już nie w takim stopniu — kraj spełniania marzeń, zwłaszcza tych o lepszym jutrze. Do Marvela i DC od dawna ciągną artyści z całej kuli ziemskiej, więc ta „międzynarodowość” i tak już tam jest. A pod względem graficznym? Przynajmniej połowa albumu prezentuje dokładnie to, do czego amerykański komiks zdążył nas przyzwyczaić. Lubicie taką estetykę? Świetnie. Ja się trochę nudziłem.

Styl i różnorodność — kto błyszczy?

Nie istnieje przecież żaden kodeks ani oficjalne wytyczne. Dziś wszystko skrzętnie się wymieszało — wpływy krążą między rynkami, artyści się inspirują, a i Polacy od dawna zaglądają do zeszytów zza wielkiej wody. Mimo to trudno nie poczuć lekkiego rozczarowania, gdy francuski epizod wygląda dokładnie tak, jak amerykański mainstream. „Superman. Świat” otwiera historia napisana przez Dana Jurgensa — i mam wrażenie, że to właśnie Lee Weeks, swoim stylem, narzuca tu ton. Część artystów wyraźnie próbuje się w tę estetykę wpisać, zamiast zaproponować coś własnego.

Im śmielej, tym lepiej — w końcu to tylko kilka stron, na których można pokazać swój styl i charakter. Całkiem ciekawie wypadł Serb Stevan Subić — jego lekko brutalna kreska świetnie pasuje do Lobo. Zresztą Czarnianin zdecydowanie zasługuje na więcej miejsca na naszym rynku. Po czasach TM-Semic, które mocno nasyciły publikacje z jego udziałem, próby przypomnienia tej postaci zdarzają się zbyt rzadko.

Superman. Świat

Trochę ciekawiej robi się w epizodzie indyjskim. Sid Kotian odważnie gra kolorem — usuwa z plansz wszystkie barwy poza niebieską, podkreślając wybrane detale i budując klimat oszczędnością. Równie interesująco wypada podejście do samego kostiumu: twórca nawiązuje do stroju z „Action Comics #1”, zamiast sięgać po którąś z nowoczesnych wersji. Świetny wybór — i doskonały smaczek dla fanów.

Pierwszym, który całkowicie porzuca realistyczny styl, jest Brazylijczyk Jefferson Costa. Zaciąga Clarka Kenta w gąszcz dżungli, figlarnych kreseczek i kolorowych plam, które wyglądają, jakby zbyt długo nasiąkały równikową ulewą. Bernardo Fernández ze swoimi ilustracjami równie dobrze mógłby trafić do książki dla dzieci albo animacji. Ale to właśnie dzięki takim odmiennym stylom ten album zaczyna naprawdę lśnić.

Najbardziej otworzyły mi się oczy dzięki Flixowi, który w „Człowieku z niemieckiej stali” nie tylko nawiązał do przemysłu, ale też sięgnął po jednego z najbardziej charakterystycznych przeciwników Supermana — i sprytnie go zasłonił. Nie bał się również przedstawić samego Supermana całkowicie po swojemu. Zrobił to świetnie: jego ilustracja z nadlatującym Człowiekiem ze Stali to moja ulubiona scena w całym albumie.

Science fiction i lokalne akcenty

Lubię, gdy opowieści o Supermanie trzymają się blisko klasycznego science fiction — w końcu Syn Kryptona pochodzi z odległej planety i przebywa na Ziemi poniekąd przypadkiem. Najlepiej widać to u Dana Jurgensa oraz w futurystycznym epizodzie Stepana Kopřivy, w którym roboty zasiedlające stację kosmiczną odzwierciedlają cechy czeskiej kultury i tożsamości narodowej.

Superman. Świat

Oczywiście nie zabrakło nawiązań do lokalnych kultur. We Włoszech Superman trafia do piekła rodem z „Boskiej komedii” Dantego, w Kamerunie przypadkowo wywołuje konflikt na tle religijnym, a w Polsce… bierze udział w topieniu Marzanny, zgodnie ze staropolskim zwyczajem. Przy okazji może poczuć na własnej skórze trochę naszego mrozu i zmierzyć się z rodzimymi potworami.

Humor i kulinarne przygody

Nie zawsze jest na poważnie — sam szeroko się uśmiechałem, słuchając Kinga Sharka zachwalającego francuską kuchnię i siejącego strach nad Tamizą. Manga zamykająca album zostawia superbohaterską pompę daleko w tyle i skupia się na… jedzeniu. W sumie to logiczne — skoro latanie pozwala dotrzeć na drugi koniec świata, to czemu nie wykorzystać tego, by spróbować czegoś pysznego?

Każdy z twórców dostał krótką notkę biograficzną, dzięki którym zaczęła się tworzyć lista tytułów, które chętnie bym przeczytał. Na jej szczycie znalazł się „Rex Regum” — trzystustronicowy, niemy komiks o tyranozaurze. „Superman. Świat” to w zasadzie komiksowa ciekawostka, która pozwala zobaczyć coś innego. Gdy dopuszcza się tu różnorodne style i spojrzenia, efekt bywa naprawdę świetny.

Scenariusz: Bartosz Sztybor, Dan Jurgens, Jefferson Costa, Ejob Gaius, E.N. Ejob, Štepán Kopriva, Sylvain Runberg, Marcial Toledano Vargas, , Flix, Rana Daggubati, Fabio Celoni, Satoshi Miyagawa, Bernardo Fernández, Stevan Subic, Jorge Jimenez, Ethem Onur Bilgic

Rysunki: Marek Oleksicki, Lee Weeks, Agustin Alessio, Jefferson Costa, Coeurtys Minko, Michal Suchanek, José Manuel Robledo, Flix, Sid Kotian, Marco Nucci, Kai Kitagou, Bernardo Fernández, Stevan Subic, Alejandro Sanchez, Ethem Onur Bilgic

Okładka: Lee Weeks

Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz

Wydawnictwo: Egmont

Druk: Kolor

Oprawa: Twarda z obwolutą

Format: 170×260 mm

Liczba Stron: 216

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: