Lupus. Tom 1 – wilczy artykuł nr 46
Po przeczytaniu Saint-Elme (więcej tu – klik) uświadomiłem sobie, że mam jeszcze na półce inny komiks Frederika Peetersa. A właściwie dwa, ale wziąłem jeden, aby bardziej się nie drażnić. Kupiłem kiedyś dwa tomy Lupusa, z nadzieją, że kiedyś dokupię trzeci i czwarty. No, ale chyba to nigdy nie nastąpi (choć nie jest to awykonalne), a muszę przyznać, że ten szwajcarski twórca mocno mnie zaintrygował. W sumie teraz to już dwa razy.
Życie jest zbyt krótkie, by tkwić w miejscu
Wybaczcie, że będę porównywał te dwa komiksy ze sobą. Mimo że podobają mi się oba, to z zupełnie innych powodów. Pierwsze co rzuca się w oczy, to oprawa graficzna. Lupus. Tom 1 (i następne tomy pewnie też) to komiks czarno-biały, brutalnie wymalowany tuszem, oddający szorstkość męskiej wyprawy, nieprzyjemnych przygód i drżenie związane z nadużywaniem substancji psychoaktywnych. W Saint-Elme te smagnięcia też da się wyłowić, ale już są inaczej poukładane i przykryte miłą dla oka paletą barw.
Lubię oba artystyczne wynurzenia Peetersa, wcale nie jestem za tym, aby dany rysownik musiał tworzyć wszystkie swoje prace w tym samym stylu i zupełnie mi nie przeszkadza, że gdybym nie widział nazwiska na okładce, to bym nie powiedział, że to prace tego samego artysty. Życie jest zbyt krótkie, by tkwić w miejscu. Lubię takie kameleony, także muzyczne, np. uwielbiam norweski zespół Ulver, który na każdej swojej płycie zmienia oblicze, od folkowego black metalu, po synth pop w stylu Depeche Mode.
Wystrzelić obyczajowe wątki w kosmos
Saint-Elme mocno mnie wciągnęło swoim kryminalnym wątkiem, ale to Lupus leży bliżej mojego serca. Sci-fi od zawsze robiło na mnie wrażenie, zwłaszcza to dobre, ale wystarczył jeden porządny statek kosmiczny, aby zaświeciły mi się oczy. Na dodatek właśnie rozpocząłem urlop, a Peeters opowiada o wakacjach dwóch przyjaciół. Lupus i Tony ruszają w objazd po różnych planetach, księżycach, czy asteroidach, celem wędkowania i zażywania wszystkiego, co ma jakiegokolwiek kopa. Co prawda sam już atrakcji w ten sposób nie szukam, nawet przychodzi mi stwierdzić, że swoje już w życiu wypiłem, ale powiedzmy, że wiem, o co im biega.
To nie jest łatwa przyjaźń, panowie mocno różnią się charakterami i w sumie bliżej jest mi się utożsamić z wilkiem, choćby z nieobecnego przytakiwania krótkim „mhm”. Mimo różnic Lupus i Tony dogadują się ze sobą, choć równowaga oparta jest o założenia, które wynikają z gry pozorów. Czy się znają, to się okazuje już w pierwszym tomie, a to przez to, że w jednym z odwiedzanych barów w stabilną relację wchodzi poznana dziewczyna, która marzy o zobaczeniu drzew i uciekając, udaje się z chłopakami w podróż.
Relacyjny trójkąt
Pozostając przy tematyce wakacyjno urlopowej, Lupus. Tom 1 kojarzy mi się z Nożem w wodzie i to nie tylko z tego powodu, że Roman Polański też rozgrywa wyjazd trójkątem. W jednym i drugim przypadku tworzy się podobna, nerwowa, psychologiczna, duszna atmosfera, w wyniku której spadają maski z oblicza bohaterów, którzy pokazują, kim są naprawdę. Tylko dzięki temu Tony jest w stanie wyznać prawdę o swoim ojcu. Powiedziałby Lupusowi wcześniej, ale on przecież nie pytał.
Frederik Peeters używa science-fiction jako powłoki, bo w sumie Lupus to komiks obyczajowy, tylko tak sprytnie opakowany. Zachwyca mnie, jak autor porównuje dziewczynę, która przynosi pecha i która przeżywa bardzo trudne chwile w swoim życiu do czarnej dziury, obiektu o olbrzymiej masie, przyciągającym do siebie, wszystko, co znajduje się w jej pobliżu. Nie trzeba długo czekać, aby zobaczyć, że to Lupus i Tony tak naprawdę mają kłopoty, orbitują wokół Sanyy i zmieniają przez nią swoje zachowanie.
Świetny komiks
Jeszcze słówko o sekwencjach, bo te są rozpisane genialnie, zwłaszcza dramatyczna scena z zagrożeniem życia jednego z bohaterów, która przerywa narrację tytułowego chłopaka. Peeters z niesamowitym kunsztem ilustruje zwolnienie czasu, rozszerzając nagle kadry, upraszczając tło, oddając wrażenie oślepienia i kroczek po kroczku opowiada o rozegranej tragedii, zwracając uwagę na detale, od których może zależeć życie, a które ze strachu wyłapywane są przez mózg z ogromną prędkością. Ujmuje mnie to, jak prostymi środkami, umiejętnie kadrując, można osiągnąć piorunujące wrażenie.
I to tyle, świetny komiks, może mi się kiedyś poszczęści i poznam historię Lupusa do końca. Póki co, jest jak jest.
Do tej pory w wilczym cyklu ukazały się:
- Człowiek Wilk
- To nie jest las dla starych wilków
- Smacznego proszę wilka
- Rufus. Wilk w owczej skórze
- Wilcze imperium
- Wilczyca
- Pan Kawalarz Wilk
- Wilcze sny
- Synowie Białego Wilka
- Wilk (z szuflady)
- Noc wilczej strzelby
- Wilki i koźlęta
- Serce wilka
- Jego wilczy sekret
- Śladem białego wilka
- Szósty rewolwer. Tom 5. Zimowe wilki
- Zima wilka
- Samotny wilk i szczenię. Tom 1. Szlak śmierci
- Wilki w ścianach
- Wilcze dzieci
- Ognisty wilk w Smallville
- Wilczyce deszczu
- Dwa małe wilczki
- Borka i Sambor. Wilki
- Błękitna jaszczurka. 4. Uśmiech wilka
- To nie jest BICEPS dla starych wilków
- WILK
- Czerwone wilczątko
- Król Wilków
- Tetfol. 1. Syn wilka
- Lisica i wilk
- Lux in tenebris. 2. Wilcza gontyna
- Wilczyca i czarny książę. Tom 1
- Yakari. W krainie wilków. Tom 8
- Kapitan Kloss. Gruppenführer Wolf
- Królewska Krew. Tom 3. Wilki i królowie
- Wilki. Historie prawdziwe
- Samotny wilk i szczenię. Tom 1 (nowa edycja od Hanami)
- Wydział 7. Wilki. Zeszyt 10
- Adaptacje literatury, Biały kieł
- Dwa gwoździe. Tom 2 (Telefon do piekła, Matka wilków)
- Samotny wilk i szczenię. Tom 2
- Elryk. Biały wilk. Tom 3
- S/N (wilk z S/N)
- Samotny wilk i szczenię. Tom 3
- Lupus. Tom 1
- Podziemny krąg. Wilk w matni
- Beastars. Tom 1
- Wiedźmin. Ballada o dwóch wilkach. Tom 7
- Wilcze doły
- Samotny wilk i szczenię. Tom 4
- Wolfhunt. Zguba
- Wilki z Nowego Meksyku
- MUTE – ON/OFF (Wolf)
- Samotny wilk i szczenię. Tom 5
- Wilk morski
- Alpha. Zapłata dla wilków. Tom 3
- Samotny wilk i szczenię. Tom 6
- Anne Bonny. Wilczyca z Karaibów. Tom 1
- Wilki, śpijcie dobrze